Odświeżenie mojej „licealnej miłości” postępuje, powoli, małymi krokami, i oby tym razem całkiem na stałe. Mam tutaj na myśli naukę nazwaną „historia sztuki”, która od wielu, wielu lat jest przedmiotem badań oraz punktem styczności i przenikania sztuk takich jak architektura, malarstwo, rysunek, rzeźba, grafika czy sztuki użytkowe na przestrzeni wieków, poczynając od prehistorii do współczesnych lat XXI wieku.
Sztuki tworzone przez ludzi to wyraz ich wewnętrznego odbioru rzeczywistości, jako produkt myśli i działań w celu stworzenia dzieła dla odbioru obserwatorów, a także by zmieniać, przekształcać, uplastyczniać przestrzenie w miastach, a często również we wsiach. Sztuka ma na celu zmieniać rzeczywistość poprzez umiejscawianie jej w miejscach publicznych takich jak miasta, deptaki, parki po to by przekonać ludzi do kontemplacji lub pokazać różne sposoby wyrażenia myśli, uczuć, emocji.
Prawdopodobnie sztuka jest mi bliska ze względu na to że dzięki niej mój świat staje się kreatywniejszy nie tylko ze względu na działanie w twórczości dnia codziennego, także w postrzeganiu świata wokół mnie i dostrzega i w nim elementów ciekawych i wartościowych.